Nasz zamek ma większe możliwości niż Zamek Książ
Rozmowa z Przemysławem Wróblem, dyrektorem CKiW OHP, zarządzającym oleśnickim zamkiem.

Panie dyrektorze, wróćmy do 2016 roku i objęcia przez Pana stanowiska dyrektora CKiW OHP w Oleśnicy. Czym, jako zarządca oleśnickiego zamku, musiał się Pan zająć w pierwszej kolejności?
Zabezpieczeniem obiektu! Trudno w to dzisiaj uwierzyć, ale zamek był w fatalnym stanie praktycznie pod każdym względem. Jedną z pierwszych decyzji było rozpoczęcie prac remontowych dachu, bo był dziurawy jak ser szwajcarski. Woda lała się na cenne sztukaterie i stropy, dachówki spadały… W czasie deszczu rozstawiano przeszło czterdzieści misek i wiader! Najgorzej było nocą, zawsze ktoś musiał przychodzić i pilnować, by się nie przelało. A przecież były jeszcze problemy z ogrzewaniem, wilgocią, oknami, wymagającymi pilnego odnowienia salami, o kwestiach organizacyjnych Centrum jako ośrodka dydaktycznego nie wspominając.
Czy już po tym, jak ocenił Pan stan obiektu, zrodził się plan starania o środki na realizację konkretnych remontów? Który z nich był w tamtym czasie najważniejszy?
Bez wątpienia dach. Pieniądze na remont w dziewięćdziesięciu procentach pochodziły z budżetu państwa. Niestety – jako państwowa jednostka budżetowa nie mieliśmy i nie mamy możliwości ubiegania się o środki unijne, jak np. Zamek Książ, stanowiący w 100% własność Miasta Wałbrzych. Ciekawostka: Książ ostatnio otrzymał z UE kolejne 2 miliony euro prace konserwatorskie i budowę nowej infrastruktury. My o takim wsparciu możemy tylko pomarzyć…
Dużo zmian zaszło także jeśli chodzi o udostępnianie kolejnych sal zamkowych, ich wyposażanie.
Cieszę się, że zostało to zauważone. Kiedy przejmowałem odpowiedzialność nad Centrum turyści mogli zwiedzać praktycznie tylko Salę Rycerską, sąsiadujący z nią hol ze słoniem i… dziedziniec. Nic więcej. Dziś sal przeznaczonych do zwiedzania jest około 30, w tym 12 wyposażyliśmy w zabytkowe meble i historyczne elementy wystroju. Sprzęty te zakupione zostały z wpływów za zwiedzanie i z darowizn będących efektem oddolnie organizowanych przez oleśniczan akcji charytatywnych.
Z roku na rok na zamku przybywało też turystów. Jaki był rekord i czym udało się przyciągnąć zwiedzających do Oleśnicy?
System kasowy zamku wykazał, że na koniec roku 2015 obiekt zwiedziło 829 osób. Taki był stan początkowy i punkt wyjścia do dalszych działań. Po dwóch latach, na koniec 2017 roku, ten sam system wykazał już prawie 6.000 osób. A rok 2023 przyniósł rekord: przekroczyliśmy 15.000 zwiedzających! Plan na teraz, to 20.000 turystów do końca 2024 r. i w perspektywie dalszej – podwojenie tej liczby. To jak najbardziej realne przy obecnych zasobach. Proszę pomyśleć jaki nastąpiłby wzrost, gdybyśmy dysponowali środkami na tworzenie kolejnych atrakcji…
Turyści przyjeżdżają do nas chętnie, ponieważ postawiłem na konsekwentny rozwój oferty i elastyczne podejście do zwiedzających, którzy mogą zwiedzać zamek samodzielnie, mogą skorzystać z audioprzewodnika (zakupiliśmy 35 takich urządzeń), mogą także przejść ciekawą trasę z przewodnikiem. Dużym zainteresowaniem cieszy się też nasza kawiarenka „Pod Papugami”. Ponadto przygotowaliśmy system tablic informacyjnych, inwestujemy w działania edukacyjne, współpracujemy z organizacjami pozarządowymi i mieszkańcami w zakresie organizowania wydarzeń kulturalnych, sportowych, historycznych czy po prostu – rodzinnych. A przypomnę też wielką konferencję naukową o historii Oleśnicy, która odbyła się właśnie w zamku. Wraz z oleśnickimi stowarzyszeniami i fundacjami wydaliśmy też rozdawany bezpłatnie folder informacyjny w kilku językach. To wszystko procentuje. Duże znaczenie miało też wydanie przez Miasto Oleśnicę w poprzedniej kadencji samorządu obszernej monografii zamku autorstwa pana Marka Nienałtowskiego. Książka rozeszła „na pniu”, bardzo żałuję, że miasto nie jest zainteresowane wznowieniem nakładu. Uzupełniając powyższe warto podkreślić, że przełomowym momentem było zapewne dostosowanie i otwarcie zamkowej wieży do zwiedzania. Dziękuję wszystkim, którzy się do tego przyczynili!
Kiedyś powiedział Pan, że marzy się Panu popularność oleśnickiego zamku na miarę Zamku Książ. Czy to możliwe?
Jak najbardziej! Powiem więcej: zamek oleśnicki ma jeszcze większe możliwości! Mamy cechy wspólne, na przykład hisotrie bardzo ciekawych postaci kobiecych – księżnej Daisy w Książu i księżnej Cecylii w Oleśnicy – ale też wartością dodaną są niektóre różnice. Chociażby to, że oleśnicki zamek jako jedyny na Dolnym Śląsku i jeden z niewielu w Polsce usytuowany jest praktycznie w centrum miasta i niedaleko od niego przebiega międzynarodowa trasa. Na naszą korzyść działa także bliskość Wrocławia. Obecnie, przy niezależnych od nas ograniczeniach, zamek dla budżetu państwa wygenerował na samym ruchu turystycznym przeszło 300.000 zł. Gdyby możliwe było funkcjonowanie profesjonalnej restauracji czy zaplecza hotelowego z prawdziwego zdarzenia kwota ta mogłaby wzrosnąć nawet pięciokrotnie. I powinna zostać w Oleśnicy.
Pana oponenci twierdzą, że zamek z ostatnich lat kojarzy się tylko z wizytami polityków jednej partii. Proszę powiedzieć, kto może wynajmować sale w obiekcie?
– Wszyscy! Jednakowe możliwości korzystania z sal mają wszyscy zainteresowani. Nigdy nikomu nie odmówiłem wynajęcia czy udostępnienia wolnego pomieszczenia. Użyczamy sale i dziedziniec stowarzyszeniom i innym organizacjom, które chcą coś zrobić dla mieszkańców i zamku. W przypadku komercyjnych wydarzeń pobieramy opłatę zgodnie z obowiązującym cennikiem. Zresztą jako Centrum mamy obowiązek współpracować z lokalnymi środowiskami i wspierać lokalne inicjatywy, w których uczestniczy kształcąca się u nas młodzież. Koncerty, rajdy, biegi – wszystko to powoduje, że w Oleśnicy się coś dzieje. Gdyby nie współpraca ze stowarzyszeniami i fundacjami oraz bezpośrednio z mieszkańcami nie byłoby tego sukcesu w postaci 15.000 zwiedzających rocznie!
Jest Pan jednym ze zwolenników przejęcia zamku przez lokalny samorząd. Czy Oleśnicę byłoby na to stać? Pan wie najlepiej, ile kosztuje utrzymanie takiego obiektu.
Oczywiście – utrzymanie zamku to spory koszt, jednak jeszcze więcej można na tym zarobić i niejako „przy okazji” pobudzić Rynek i lokalną sferę gospodarczą. Dziś ciężko precyzyjnie odnieść się do kosztów, ponieważ w zamku jest prowadzona zupełnie inna działalność i nie ma możliwości, by obiekt pozyskiwał środki zewnętrzne. W oparciu o dotychczasowe doświadczenia i funkcjonowanie zamku mogę śmiało stwierdzić, że przy dobrej optymalizacji kosztów uruchomienie hotelu, restauracji, kawiarni oraz zwiększenie infrastruktury do zwiedzania wygeneruje w perspektywie kilku lat znaczące przychody.
W zamku są pomieszczenia, które w przyszłości możemy wyremontować, wyposażyć i uruchomić dobrej jakości hotel na 70-80 osób. Obecnie mamy ledwo 34 miejsca w standardzie raczej internatowo-hostelowym. Naturalnie kompleksowy remont obiektu to działanie kilkuetapowe i wieloletnie, ale już dziś udało się przecież mnóstwo zrobić. W zamku bez problemu mogą w odrębnych miejscach funkcjonować i kawiarnia, i restauracja, do tego jest sporo sal na cele konferencyjne – wszystko to nie będzie kolidować ze ścieżką zwiedzania ani w żaden sposób jej nie ograniczy. Zamek należący do miasta nie dość, że „zarobi” na swoje utrzymanie, to jeszcze będzie przynosił stałe zyski – także w znaczeniu społecznym, kulturotwórczym i tożsamościowym.