Marek uciekł z własnego grobu. Marcin nie żyje. Ta zbrodnia wstrząsnęła Oleśnicą
HISTORIE SPRZED LAT. Trzech młodych mężczyzn pozbawiło życia kolegę. Kolejny cudem uniknął śmierci. Trzech dwudziestolatków trafiło za kraty na długie lata.
Łukasz P., Daniel S. i Daniel Sz. mieli w 2007 roku po 20 lat. Zarabiali, okradając konta bankowe. Potrzebowali do tego tak zwanych słupów. Oszuści przejmowali ich karty i wybierali z nich pieniądze. Gdy Marek i Marcin dowiedzieli się, że są winni bankowi po kilkanaście tysięcy złotych, zorientowali się, że padli ofiarą oszustwa zażądali od kolegów zwrotu pieniędzy.
Z premedytacją i bez skrupułów
Sąd, który zajmował się zbrodnią uznał, że Łukasz P., Daniel St. i Daniel Sk. zaplanowali ją precyzyjnie. Planu nie zrealizowali tylko dlatego, że jedna z ofiar zdołała uciec z lasu w okolicach Bartkowa (gmina Dobroszyce), gdzie odbywała się egzekucja. Jaki przebieg miały tamte dramatyczne wydarzenia? Mężczyźni umówili się w nocy z 10 na 11 października. Pomagał im trzeci ze skazanych, który wykopał dół dla Marka i Marcina żądających zwrotu pieniędzy. Jeden z zabójców pojechał po nich autem. Cała trójka miała dotrzeć do Wrocławia, gdzie Marcin i Marek mieli odzyskać swoje pieniądze. W barze w Borowej Oleśnickiej, w którym zatrzymali się na piwie, Daniel wsypał ofiarom środki usypiające do napojów. Nieprzytomnych zawiózł do lasu.
Najpierw wywlekli z samochodu Marcina. Łukasz P. zaczął do niego strzelać. Marcin krzyczał i uciekał, gdy dosięgły go pierwsze strzały. Osunął się na ziemię, a wtedy padły kolejne strzały. Gdy okazało się, że ciągle żyje, oprawcy wzięli do ręki łopatę. Tę samą, którą kilka godzin wcześniej wykopali w lesie grób. Uderzali go w głowę ostrzem. Jeszcze żyjącego Marcina wrzucili do dołu i poszli po śpiącego w aucie Marka K. Jego też uderzyli łopatą w głowę, ale chłopak wyrwał się i uciekł do lasu. Tam się ukrywał przez wiele godzin. Nad ranem dotarł do stacji paliw w Dobroszycach. Stamtąd zadzwonił na policję.
Sąd nie dał wiary
Po zabójstwie sprawcy przebrali się, a broń zostawili w reklamówce u wujka jednego z nich (mężczyzna został później zatrzymany pod zarzutem współudziału, red.). Kazali ją schować, a ubrania, które mieli na sobie w chwili zbrodni, spalić. Planowali ucieczkę za granicę. Policjanci złapali ich kilka dni później w Dzierżoniowie i w Oleśnicy. Jednemu z nich dwa tygodnie wcześniej urodziła się córka. Twierdził, że pieniędzy potrzebował na wesele…
W grudniu 2008 r. sąd skazał Łukasza P. na dożywocie. Skazany zaprzeczył, że strzelał do Marcina. Prosił o uniewinnienie. Daniel St. usłyszał wyrok 25 lat. Apelował o złagodzenie kary, twierdził, że nie chciał zabić, tylko nastraszyć kolegów. Sąd nie dał mu wiary. Daniel St. nie będzie mógł starać się o przedterminowe zwolnienie przed upływem 20 lat. Sąd utrzymał też karę 15 lat dla Daniela Sk. – Sprawiedliwy wyrok to byłaby „śmierć za śmierć” – komentował Marek, który cudem uniknął śmierci.