REKLAMA

Mali bohaterowie spod Oleśnicy i ich rodzice ruszyli z pomocą powodzianom

Red | Red
REKLAMA

Przedstawiamy historię grupy mieszkańców Ligoty Wielkiej i Smolnej, którzy w niedzielę wsparli powodzian.

-Wszystko zaczęło się od pomysłu Pana Marka, aby ugotować posiłki i zawieźć je powodzianom – relacjonuje Joanna Kondziak. – Na pomoc mieszkańców Ligoty Wielkiej czy Smolnej nie trzeba było długo czekać. Ochotnicy przygotowali gołąbki, bigos, fasolkę po bretońsku, zostały upieczone ciasta.  

Kolejnym wyzwaniem było znalezienie miejsca gdzie możemy pojechać i pomóc. – Od telefonu do telefonu w końcu udało się i zostaliśmy poproszenie o przyjazd do miejscowości Żelazno – słyszymy. – Na miejscu przeżyliśmy szok. Skała zniszczeń jest ogromna, wystraszenie ludzie , którzy dopiero od czwartku otrzymali jakąkolwiek pomoc. Dary od mieszkańców przekazaliśmy do puntu w Żelaznej przy szkole podstawowej. Tam ustawiliśmy się i zaczęliśmy podgrzewać jedzenie. Przychodzili wolontariusze, którzy od swojego przyjazdu, czasem kilku dni nie mieli nic ciepłego w ustach, niektórzy nie jedli od kilku dni, spali w autach, przyjechali z całej Polski, a pomimo to pomagali dzień i noc. Ich pomoc jest nieoceniona bo razem ze strażą i wojskiem pomagają doprowadzić drogi do przejazdu, oczyszczają domy, znają dokładnie historię każdego mieszkańca. Wiedzieli gdzie najpierw mają zawieźć jedzenie, które przywieźliśmy. Cieszyli się, że zawiozą im coś ciepłego.

– Bo darów jest bardzo dużo, ale nie ma komu na miejscu gotować bo wszyscy zajęci są inną pomocą – mówi pani Joanna. – Dlatego bardzo ważne jest aby wspierać takie inicjatywy i ruszać z pomocą. Lena i Benio zrobili bardzo dużo, mimo młodego wieku wzięli się do pracy i pomagali wydać ponad 500 porcji jedzenia, pomagali w przygotowaniach posiłków, a nawet oddali i kupili nowe zabawki bo wiedzą, że tam dzieci straciły wszystko.

Udostępnij:
REKLAMA
REKLAMA