Jasny przekaz władz miasta: Rodzice dzieci z przedszkola Zielone Ogrody mają płacić tylko za wsad do kotła
Dzisiaj w ratuszu odbyło się spotkanie władz miasta z rodzicami dzieci uczęszczających do przedszkola Zielone Ogrody. Gorąca chwilami dyskusja dotyczyła opłat za wyżywienie.
Rodziców, którzy licznie pojawili się w sali oleśnickiego ratusz, witał burmistrz Jan Bronś. O szczegółach związanych z naliczeniem opłat za wyżywienie w przedszkolu publicznym prowadzonym przez osobę fizyczną (w takiej formule działa ta placówka) przedstawił prawnik Zespołu Oświaty Samorządowej Maciej Ponikowski. Tłumaczył on m.in., że do opłat wnoszonych przez rodziców za korzystanie z posiłku nie wlicza się wynagrodzeń pracowników i pochodnych od nich oraz samych kosztów utrzymania stołówki. – Nie ulega też wątpliwości, że ustawodawca postanowił uregulować zasady odpłatności za wyżywienie w wysokości kosztów surowca przeznaczonych na wyżywienie, czyli tzw. wsad do kotła – tłumaczył. Powoływał się przy tym na orzeczenia sądowe.
Z czego przedszkole ma pokryć dodatkowe koszty? Ponikowski wskazywał na dotację, którą placówka otrzymuje z budżetu miasta. – Przedszkole prowadzone przez osoby fizyczne otrzymują dotację równą takiej kwocie w gminnych przedszkolach – wyjaśniał. Na co gminna dotacja może być wykorzystania? Na wydatki bieżące, wynagrodzenia i inne cele działalności placówki.
Dzieci z Zielonych Ogrodów korzystają ze stołówki w Centrum Usług Społecznych. Miasto stoi na stanowisku, że rodzice maja płacić tylko za tzw. wsad do kotła, a koszty pracownicze powinny spocząć na prowadzących przedszkole. – Chcemy wyjaśnić wszystkie kwestie związane z odpłatnością w tym publicznym przedszkolu – mówił burmistrz Jan Bronś, twierdząc, że kłamstwem jest jakoby władze miasta opierały się na nieaktualnych przepisach. – Przystępując do przetargu Marian Jankiewicz wiedział, że będzie musiał korzystać z kuchni w tym obiekcie. Niewywiązanie się z tego obowiązku jest obwarowane karą w wysokości 250 tys. zł.
Burmistrz: decyzja należy do rodziców
Burmistrz zapowiada, że wystąpi do RIO o opinię w tej sprawie. – Dzisiaj już każdy może taką opinię na stronie Izby przeczytać, bo RIO zabierała głos w podobnej sprawie – mówił. – Zasada jest prosta – jeśli coś jest finansowane z dotacji – nie może za to płacić rodzic.
Jan Bronś odniósł się też do pisma MEN w tej sprawie. O opinię wystąpili do ministerstwa prowadzący placówkę. Burmistrz określił je jako ogólnikowe. – MEN nie nadzoruje samorządu, a jego opinia nie jest wiążąca – przypomniał. – Koszty pośrednie prowadzenia stołówki muszą być pokryte przez organ prowadzący. Zostanie to rozliczne w dotacji. Nie miałem i nie mam zamiaru żądać zwrotu dotacji – mówił. -Władze miasta uznają, że ponieważ jest to przedszkole publiczne rodzice mogą płacić tylko za żywność. Koszty przygotowania posiłków w kuchni ponosić może organ prowadzący z dotacji przekazywanej przez miasto.
– Proponuję, by samodzielnie dokonali państwo analizy, kto chce korzystać z cateringu zewnętrznego, a kto z posiłku, płacąc tylko za wsad do kotła – zwrócił się do rodziców.
W spotkaniu wzięli udział także wiceburmistrz Edyta Małys-Niczypor, szefowa Zespołu Oświaty Samorządowej Grażyna Dłubakowska wraz ze współpracownikami i dyrektor MOPS Janusz Marszałek. Byli także prowadzący przedszkole Izabela i Marian Jankiewiczowie wraz z prawnikiem oraz kilkoro radnych.
Jankiewiczowie wiele razy podkreślali, że nie zgadzają się ze stanowiskiem miasta. Uważają, że nie powinni ponosić kosztów, o których mówili i Jan Bronś, i dyrektor ośrodka pomocy społecznej Janusz Marszałek. – Ta kuchnia nie jest nasza. Może pracuje tam za dużo osób. Nie zgadzamy się z takim rozliczaniem – powtarzała Izabela Jankiewicz.
Dużo emocji płynęło z wypowiedzi rodziców. Część twardo stała po stronie dyrekcji przedszkola, inni dopytywali, czy ich dzieci będą wypisywani z placówki, gdy zapłacą jedynie za wsad do kotła.
– Jeśli nie domkniemy budżetu, będziemy musieli zamknąć przedszkole – mówił Marian Jankiewicz. – Nie dajcie się Państwo terroryzować. Nikt nie ma prawa wypisywać waszych dzieci – apelował Jan Bronś. Prawnik Izabeli i Mariana Jankiewiczów nie wykluczył, że spór trafi do sądu, a radna Beata Krzesińska zastanawiała się, czy publiczne przedszkole prowadzone przez Jankiewiczów nie powinno dostać wyższej dotacji. – Nie wyobrażam sobie, żeby była to wyższa dotacja niż w przedszkolach publicznych, które prowadzi miasto – uciął Jan Bronś.
















