Ten apel opublikował w mediach społecznościowych pasjonat historii Oleśnicy Remigiusz Szczuraszek.
– Jesienią w 2019 roku, podczas remontu odcinka muru obronnego przy ul. Sinapiusa, natrafiono na zamurowane dwie historyczne płyty. Jedna z fragmentem herbu a druga z inskrypcją – relacjonuje Remigiusz Szczuraszek. – Po przeanalizowaniu ich wraz z Panem Markiem Nienałtowskim okazało się, że pochodzą one z XVII wieku, czyli z czasów Wirtembergów. Piaskowcowe płyty posiadały na sobie Herb wirtembersko – oleśnicki wraz z informacją o odrestaurowaniu murów: „Sylwiusz, Książę Wirtembergii i Oleśnicy, mury te, zniszczone urazami wojennymi odrestaurował w 1652 roku” – tak brzmi w tłumaczeniu tekst wyryty po łacinie. Czyli naprawiono je po Wojnie trzydziestoletniej. A skąd było wiadomo, jaki tekst widnieje na płycie, skoro jest ona uszkodzona? Prawdziwy chichot historii! Pomogła w tym monografia Oleśnicy pod nazwą „Olsnographia” autorstwa… Jana Sinapiusa – tego, przy którego ulicy znalezione zostały tablice.
– Jaka jest ich wartość historyczna? Nie mniejsza niż tych z Ratusza, u którego, w ściany klatki schodowej wmurowano w 1892 r. płyty piaskowcowe z płaskorzeźbami manierystycznymi z ok. 1604 -1618 roku – pisze Szczuraszek. – Płyty te zostały zdjęte z Bramy Wrocławskiej i prawdopodobnie innych bram miejskich. Piotr Oszczanowski dodał, że w 1958 r. w zburzonym budynku Ratusza (w części nieodbudowanej) znajdowało się jeszcze 7-8 piaskowcowych reliefów oraz tablic wypełnionych inskrypcjami. Zachowało się tylko 5 z nich. Dlaczego zostały one zamurowane a nie zdjęte i oddane do ratusza? Moim zdaniem z prostego powodu. Podczas Wojen Śląskich w XVIII wieku, Oleśnica znowu została poturbowana działaniami wojennymi. Charakterystyczny wyłom w płycie z inskrypcją prawdopodobnie jest od uderzenia pocisku, być może artyleryjskiego – armaty. Po tych wojnach, ówczesne władze nie przywiązywały do nich szczególnej uwagi, dlatego z czasem zostały one zamurowane, bądź zabudowane komórkami, szopami, czy innymi budynkami gospodarczymi a Brama Namysłowska nieco później została rozebrana. Paradoksalnie to uchroniło je przed dalszą degradacją i przed późniejszymi działaniami wojennymi. Oczywiście podkreślam, że to tylko moja analiza, po zobaczeniu tego „wyłomu” na tablicy z inskrypcją. Odkryte płyty znajdowały się na murze zaraz obok Bramy Namysłowskiej, o której niestety wiemy niewiele, ale zapewne ludzie przechodzący przez nią mogli je bez problemu odczytać. Można zatem uznać, że wraz z bramą tworzyły one jedną całość.
Obie tablice najpierw zostały zaniesione do Kościoła Św. Jerzego – wtedy pierwszy raz miałem z nimi styczność, podczas OFCA 2021. Następnie zostały przeniesione do nowo wybudowanego lapidarium przy ul. Klonowej. – Niestety moim zdaniem jest to nietrafiona lokalizacja. Ze względu na to, że są one zrobione z piaskowca to warunki atmosferyczne od deszczu po śnieg i lód, mogą degradować te płyty, które z czasem zostaną całkiem zniszczone. Dlatego powinny trafić albo do Domu Spotkań z Historią albo do samego ratusza, by cieszyć oko wraz z pozostałymi płytami – podkreśla.