Trwa dyskusja na temat Oleśnickiego Budżetu Obywatelskiego. Radny Damian Siedlecki stawia poważne zarzuty Edycie Małys-Niczypor. Jak odpowiedziała zastępca burmistrza?
– Pani wiceburmistrz kłamie, czyli jeszcze w temacie budżetu obywatelskiego – tak swój wpis na facebooku rozpoczyna radny Damian Siedlecki, który już podczas sesji Rady Miasta Oleśnicy krytykował brak zmian w uchwale OBO. Jakie konkretnie zarzuty stawia Edycie Małys-Niczypor?
Otóż pani Edyta Małys-Niczypor, odnosząc się do mojego wniosku merytorycznego wytknęła, że zespół weryfikujący zadania, sprawdza je jedynie pod kątem formalno-prawnym i bynajmniej nie pod względem merytorycznym. Pełną treść wypowiedzi pani wiceburmistrz zamieściłem poniżej, w nagraniu z sesji. Otóż, żeby być precyzyjnym:
Zatem albo pani wiceburmistrz nie doczytała projektu uchwały, który sama prezentowała na komisjach, albo celowo wprowadzała w błąd radnych i mieszkańców oglądających transmisję RM. W jakim celu? Zwyczajnie. Żeby przepchnąć kolanem uchwałę OBO, która tak naprawdę z budżetem obywatelskim ma już coraz mniej wspólnego. Bo tak nakazał Najjaśniejszy. Żaden z radnych ugrupowania Jana Bronsia nawet nie zająknął się w tej sprawie. Nawet ci, którzy w zeszłym roku byli członkami zespołu weryfikacyjnego. Nikt z nich nawet nie próbował zwrócić uwagi pani wiceburmistrz. I tylko Przewodniczący RM Aleksander Chrzanowski
z aprobatą pokiwał głową…
Na dowód, że pani Małys-Niczypor była w błędzie i komisja de facto oceniała zgłoszenia również pod kątem merytorycznym, można podać przykład zgłoszenia dotyczącego trampolin ziemnych, którego autorem był pan Maciej Matusiak. Zadanie to zostało odrzucone na etapie weryfikacji, tylko i wyłącznie dlatego, że znajomi jednego z radnych dokonujących oceny zadań, mieli przykre doświadczenia z podobnymi trampolinami ziemnymi. Mimo najszczerszych chęci, w takim uzasadnieniu odrzucenia zadania trudno się doszukiwać podstaw formalno-prawnych.
I dlatego mój wniosek – w świetle zapisów w projekcie uchwały – był nie tylko trafny pod kątem treści, ale również zasadny pod kątem merytorycznym – by Zespół Weryfikacyjny był dobierany w sposób transparentny, nie tylko spośród urzędników i radnych, ale również (a może przede wszystkim?) spośród mieszkańców Oleśnicy. I dlatego został bezmyślnie odrzucony przez radnych „egzotycznej koalicji”.
Pani wiceburmistrz kłamie również w sprawie wykresu (zdjęcie nr 3), który prezentował Paweł Bielański , a który wg pani Małys-Niczypor jest dowodem na spadek zainteresowania budżetem obywatelskim w roku 2018, bo przecież słupek jest niższy niż roku poprzednim. Otóż dwa razy – na Komisji Budżetu i Infrastruktury oraz na sesji – zwracałem uwagę pani wiceburmistrz, że rok 2017 był jedynym rokiem, kiedy to każdy z mieszkańców miał możliwość oddania 3 głosów na 3 różne projekty w ramach OBO. Zatem jeśli podzielić liczbę oddanych głosów w roku 2017 przez trzy, to wręcz przeciwnie, w roku 2018 powinno się mówić o przyroście liczby głosujących w porównaniu do roku poprzedniego, a nie o spadku, tak jak próbowała to wszystkim wmówić pani wiceburmistrz.
Nie mam pewności, że dwukrotne zwrócenie uwagi pani Edycie Małys-Niczypor spowoduje, że pani Edyta zapamięta i przyswoi tę ważną informację. Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że wcale niekoniecznie.
– Radny atakuje w sprawie budżetu obywatelskiego. Tak bardzo jest w błędzie – pisze Edyta Małys-Niczypor, zastępca burmistrza Oleśnicy. I odpowiada Damianowi Siedleckiemu:
Oleśnicki Budżet Obywatelski został wprowadzony w 2015 roku i dotyczył zadań, które miały być realizowane w roku 2016. Kolejne uchwały w tej sprawie podejmowane były każdej wiosny z myślą o jesiennym głosowaniu i ujmowaniu wygranych projektów do budżetów roku następnego.
Praktycznie corocznie uchwały były zmieniane. Zmiany wynikały z doświadczeń każdej edycji, wniosków i analiz.
Wbrew twierdzeniom radnego Siedleckiego to nie rok 2017 był rokiem, w którym mieszkaniec miał możliwość oddania 3 głosów. Taką możliwość przewidywała tylko uchwała z roku 2015, potem wycofano się z tego rozwiązania i od roku 2016 każdy może oddawać tylko jeden głos na jedno wybrane zadanie. Komisja weryfikacyjna ma ważne zadanie, musi sprawdzić, czy zgłaszane projekty są zgodne z uchwałami w sprawie konsultacji w sprawie OBO. Weryfikuje, czy należą do zadań własnych gminy, czy mogą być zrealizowane w rok, czy ich koszt jest realny, czy realizując zadanie, zostaną zachowane zasady wydatkowania środków publicznych: celowości, oszczędności, uzyskiwania najlepszych efektów z danych nakładów, optymalnego doboru metod i środków służących osiągnięcia założonych celów. Jest to typowa weryfikacja formalno-prawna.
Komisja nie odrzuca „merytorycznie” projektów uważając, na przykład, że kolejny plac zabaw w danym miejscu jest niepotrzebny. Bada, czy zadanie spełnia wymogi określone uchwałą Rady Miasta i ustaw dotyczących wydatkowania środków publicznych przez gminę.
Niestety radny używając wielu nacechowanych emocjonalnie i jednoznacznie negatywnych określeń mija się z prawdą. Z moich obserwacji wynika, że nieumiejętność pracy w grupie, nieuzasadnione krytykanctwo, obraźliwa uszczypliwość to ulubiona polityczna woda, w której uwielbia pływać radny Siedlecki. Mnie ta breja odstręcza, nie zamierzam zniżać się do tego poziomu. Jak na dłoni widać, że niektórym w polityce nic poza obrażaniem innych nie wychodzi…
Po publikacji oświadczenia Edyty Małys-Niczypor Damian Siedlecki raz jeszcze zabrał głos. Oto co napisał:
Najwyraźniej mój ostatni post wywołał duże poruszenie w szeregach ugrupowania Jana Bronsia. Zatem informuję iż:
A na koniec przyjacielska rada: argumentów ad personam nie powinno się używać nawet wobec podległych pracowników, a tym bardziej wobec radnych, którzy wobec organu wykonawczego (burmistrza) pełnią funkcję kontrolną. Ale rozumiem, że takie nomen omen NIEMERYTORYCZNE „wstawki” muszą się szczególnie podobać pani zwierzchnikowi. Sam często używa podobnych podczas sesji RM.