REKLAMA

Będzie nowa karetka pogotowia, ale za nową załogę nikt nie zapłaci

KK | KK
Będzie nowa karetka pogotowia, ale za nową załogę nikt nie zapłaci
REKLAMA

To dobra, ale nie bardzo dobra informacja. Oleśnickie pogotowie dostanie nową karetkę pogotowia, ale nie oznacza to, że poprawi się ich dostępność dla pacjentów.

To problem sięgający kilku lat wstecz. Bywa, że na karetkę pogotowia pacjenci czekają po kilkadziesiąt minut lub dłużej, a liczba zespołów ratownictwa jest na tyle mało, że do pacjentów muszą wyjeżdżać strażacy-ratownicy. Mimo że bardzo dobrze wyszkoleni ich interwencje wciąż wzbudzają wśród mieszkańców dużo emocji. – Chyba tylko u nas straż jeździ do zatrzymania akcji serca albo do zawału. Mimo wielkiego szacunku dla strażaków nie tak to powinno wygląda – mówi jeden z naszych Czytelników. Podobnych głosów są dziesiątki. Czy coś się zmieni?

W połowie tego roku oleśnickie pogotowie otrzyma nową karetkę. – Nowa karetka – Mercedes Sprinter będzie zakupiona w czerwcu – informuje nas Grażyna Hachoł, rzecznik Powiatowego Zespołu Szpitali w Oleśnicy. – Przetarg został rozstrzygnięty w kwietniu, ale konieczna jest jeszcze zabudowa oraz kompletacja sprzętu. Jest to zastąpienie starej karetki nową, zatem liczba naszych zespołów nie ulegnie zmianie.

Decyzje o ilości finansowanych zespołów ratownictwa medycznego na danym terenie podejmuje Dolnośląski Urząd Wojewódzki, który dwa lata temu ponownie analizował tę kwestię i…nie zwiększył liczy zespołów. Oceniając sytuację urzędnicy mieli brać pod uwagę zadowalający czas dotarcia pogotowia do pacjenta.

Nic się nie zmieniło

W 2020 roku oleśnickie pogotowie też otrzymało dwa nowe pojazdy. Już wtedy pytaliśmy, czy będzie to oznaczało, że ratownicy szybciej dotrą do pacjentów? Ratownicy, z którymi rozmawialiśmy, nie mieli wątpliwości.

Po pierwsze sprzęt. Ten, którym dysponowaliśmy miał określone możliwości techniczne. Samochody, które nie są sprawne, poruszają się z określoną prędkością. Bywa, że mają trudności z odpaleniem – mówili w rozmowie z nami. – Konieczność sukcesywnej wymiany karetek pogotowia to podstawa. Trudno zmniejszać czas dotarcia do pacjenta, który jedziemy samochodem, który ma 600 tysięcy kilometrów przebiegu na liczniku.

W ciągu roku oleśnickie pogotowie udziela pomocy średnio ośmiu tysiącom pacjentów. – Niestety, spora część naszych wyjazdów w dalszym ciągu jest nieuzasadniona – wyjaśniali ratownicy. – Pacjenci wzywają nas do bolącego od trzech dni brzucha, do zwichniętej nogi, czasem dzwonią, gdy są nietrzeźwi i źle się czują.

– Nieuzasadnione wezwania bez wątpienia mają wpływ na to, że nie zawsze jesteśmy tam, gdzie faktycznie jesteśmy potrzebni – mówił jeden z ratowników. – Ludzie nie zdają sobie sprawy, że swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem, decyzją wezwania karetki zamiast pójścia do przychodni, mogą wpłynąć na czyjeś życie.

Ratownicy odnosili się też do kwestii kierowania straży pożarnej do pacjentów. – Proszę wyobrazić sobie sytuację, w której wracamy od pacjenta i jesteśmy 15 kilometrów od Oleśnicy, a dyspozytor otrzymuje informację o pilnej interwencji – mówi jeden z nich. – Skierowanie strażaków to nic innego, jak zabezpieczenie medyczne tego pacjenta do czasu naszego przyjazdu. Czasem to kwestia 5-10 minut, które mogą zaważyć na czyimś życiu lub zdrowiu.

Udostępnij:
REKLAMA
REKLAMA