– Kolejne zakażenia są zwykle łagodniejsze, bezobjawowe – mówi „Gazecie Wrocławskiej” prof. Andrzej Gładysz z Uniwersytetu Medycznego. – O samoistnym zanikaniu epidemii będziemy mogli mówić gdy ta tzw. „odporność stadna” obejmie te najbardziej zaraźliwe odmiany koronawirusa.
I podaje statystyki ze Skandynawii, gdzie zakażenie przeszło dotąd 20 – 25 procent populacji. Żeby mówić o zaniku epidemii ten wskaźnik musiałby dojść do 60 procent. – Nie mogę wykluczyć, że na wiosnę epidemia jednak zacznie wygasać – mówi profesor Gładysz.
Pytanie czy przechorowanie koronawirusa raz uodparnia na zawsze na zakażenie? – Z badań dużych grup ozdrowieńców wynika, że ilość przeciwciał u nich spada – mówi prof. Gładysz. – Ale są i dobre wiadomości. To doniesienia, że tzw. „komórki pamięci”, w organizmach osób, które przechorowały zakażenie, rozpoznają wirusa.
/źródło: Gazeta Wrocławska/