REKLAMA

Drugie życie podarował jej 24-letni motocyklista. – Po przeszczepie przepraszałam rodziców za udział w wypadku – mówi oleśniczanka

KK | KK
Drugie życie podarował jej 24-letni motocyklista. – Po przeszczepie przepraszałam rodziców za udział w wypadku – mówi oleśniczanka
REKLAMA

Kilka dni temu obchodziliśmy Dzień Transplantacji. Justyna Janicka z Oleśnicy zawsze o nim pamięta. Właśnie dzięki przeszczepowi dostała drugie życie.

Historia 36-letniej oleśniczanki pokazuje, jak kruche bywa ludzkie życie. -W czerwcu skończyłam 20 lat. Wtedy nie uwierzyłabym, gdybym usłyszała na przykład od wróżki, że pół roku później będę jedną nogą na drugim świecie -wspomina tamte tragiczne zdarzenia Justyna Janicka.

Zaczęło się banalnie.- Od swędzenia na skórze głowy – opowiada kobieta.-Najpierw pomyślałam,że to przez szampon, ale gdy objawy się poszerzały na inne partie ciała trafiłam do lekarza. Już w Oleśnicy pani doktor powiedziała, że to prawdopodobnie żółtaczka. Stamtąd od razu skierowano mnie do szpitala na ul.Koszarową we Wrocławiu, gdzie z kolei lekarze twierdzili, że poziom bilirubiny jest tak wysoki,że wykluczają żółtaczkę-mówi oleśniczanka. Po kilku dniach stan zdrowia młodej kobiety był już tak zły,że pani Justyna została powiadomiona o konieczności przeprowadzenia przeszczepu wątroby. -Zdiagnozowano u mnie chorobę Willsona (choruje na nią 1
na 45 tys.osób,red.), która objawia się tym,że z organizmu nie jest wydalana miedź. – Moja wątroba była w strzępach, przeszczep był jedynym ratunkiem.

Dlaczego przypadłość dała o sobie znać tak nagle? – Jakiś czas przed tym byłam przeziębiona. Brałam tabletki z paracetamolem. Okazało się, że to ten składnik obudził chorobę,która ma genetyczny charakter. Ja się z nią urodziłam, ale przez 20 lat o tym nie wiedziałam – mówi.

Pani Justyna trafiła do szpitala 29 listopada. Jedenaście dni później była już w śpiączce. – Znalazłam się na pilnej liście oczekujących na przeszczep,byłam na niej pierwsza-wspomina.-Przed faktycznym przeszczepem były dwa inne podejścia. Ale były to narządy od osób,których parametry nie zgadzały się z moimi-mówi. -To wtedy lekarze powiedzieli moim rodzicom, że trzecia próba musi się udać, bo dłużej mój organizm nie wytrzyma.

11 grudnia 2004 roku Justyna Janicka urodziła się na nowo. – Nie pamiętam przygotowań do zabiegu,bo byłam w śpiączce  -mówi i przyznaje, że już po udanej operacji dowiedziała się,że ma wątrobę 24-letniego mężczyzny,który zginął w wypadku samochodowym. -Zaraz po przebudzeniu przepraszałam rodziców, że wsiadłam do samochodu,że narobiłam im kłopotów w związku z jakimś wypadkiem-opowiada swoje przejścia oleśniczanka.Wiem,że coś takiego zdarzyło się nie tylko mnie. Mam kontakt z ludźmi po przeszczepach i oni bardzo często przeżywają podobne historie. Jedna z kobiet przejęła nawyki po sportowcu, od którego miała przeszczepiony narząd. Inna opowiadała o snach  z kobietą w roli głównej,która zginęła na nasypie kolejowym. Pani Justyna, choć jeszcze miewa problemy ze zdrowiem, jest pogodną kobietą. Cieszy się każdym dniem, najdrobniejszymi nawet rzeczami.

Pod opieką lekarzy Justyna Janicka pozostanie do końca życia. – Do dziś pamiętam słowa mojego lekarza, który powiedział, że cudem jest to że żyję – mówi oleśniczanka.-Staram się o tym pamiętać każde dnia.

Udostępnij:
REKLAMA
REKLAMA