Pomogli nękanej kobiecie i udowodnili, że policjantami są nie tylko podczas służby
To historia, która pokazuje że policjantem jest się nie tylko w godzinach pracy, a pomaganie i wrażliwość na krzywdę ma się we krwi.
Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu. – Szłam jedną z twardogórskich ulic, gdy natknęłam się na mężczyznę, który był bardzo agresywny wobec swojego psa – opowiada pani Beata, policjantka z oleśnickiej komendy. – Nie mogłam przejść obok niego obojętnie, bo zachowywał się karygodnie, więc zwróciłam mu uwagę, że nie traktuje się w taki sposób zwierząt.
Wtedy na policjantkę spadł stek wyzwisk. – To mnie nie przeraziło. Wręcz przeciwnie. Zdecydowałam, że zrobię wszystko, żeby odebrać temu człowiekowi szczeniaka – opowiada. Podczas badania tej sprawy okazało się, że mieszkaniec Twardogóry jest agresywny nie tylko wobec zwierząt, ale także swojej partnerki. Pies został z tego domu zabrany. Policjantka zaczęła też rozmawiać z młodą kobietą, która mieszkała z agresywnym i używającym przemocy – jak się okazało – partnerem.
Pomogli jej w nowym życiu
W pomoc zaangażowały się koleżanki kobiety, pani Beata i pan Grzegorz, także pracujący w Komendzie Powiatowej Policji w Oleśnicy. – Wyrwaliśmy tę kobietę z chorego domu i związku – relacjonują policjanci w rozmowie z nami. Po kilku nocach spędzonych w domu jednej z koleżanek młoda mieszkanka Twardogóry trafiła dzięki nim do domu samotnej matki. – Nie miała dosłownie nic. Musieliśmy zorganizować odzież, żywność, środki chemiczne, a nawet pieniądze, bo one też są potrzebne, gdy przebywa się w takiej placówce – relacjonują policjanci.
Kilka tygodni po tym zdarzeniu do Komendy Powiatowej Policji w Oleśnicy trafiły podziękowania dla policjantów od przyjaciół młodej mieszkanki Twardogóry. Także w rozmowie z nami jedna z pań podkreślała rolę policjantów. – Pani Beata wcale nie musiała angażować się tak bardzo. Była przecież poza godzinami pracy, po służbie – mówiła. – Oboje z panem Grzegorzem zrobili dla naszej przyjaciółki naprawdę dużo.