Szczęśliwe zakończenie historii o psiej przyjaźni
– Takich adopcji jak ta nie zapomina się, a wręcz zostają w pamięciach na zawsze – tak historię Misi i Maklera rozpoczynają wolontariusze z fundacji Oleśnickie Bidy. Przeczytajcie!
– Misia straciła swojego opiekuna. Została sama, opuszczona, zdezorientowana, potrzebująca czułości, bliskości, z marnymi szansami na lepsze życie, a jednak los do niej uśmiechnął – relacjonują dotychczasowi opiekunowi suczki. Z kolei Makler, nazywany teraz Maksem, to psiak z Radys, schroniskowego molochu. Do Oleśnickich Bid trafił, by mieć większe szanse na dom. W tak dużym schronisku jak Radysy, wśród tysiąca psów, mógł czekać na adopcję latami, w azylu Oleśnickie Bidy czekał na lepsze życie zaledwie kilka miesięcy.
– Psiaki bardzo się polubiły w tej psiej niedoli. Razem spacerowały, spędzały czas, miały swój rytm dnia. Pomimo azylowych boksów w jakimś stopniu były szczęśliwe – opowiadają wolontariusze. – Tego, co je miało czekać nie wymarzylibyśmy sobie w najwspanialszych snach.
Kilka dni temu psy trafiły do nowego domu. Zostały zaadoptowane przez jednego właściciela. – Wspólna adopcja, jeden wspaniały dom, jedna wspaniała rodzina. Tak właśnie się stało – cieszą się działacze fundacji.



