REKLAMA

Gdy człowiek ratuje ludzkie życie zaczyna mieć świadomość, czym jest żywioł

Red | Red
Gdy człowiek ratuje ludzkie życie zaczyna mieć świadomość, czym jest żywioł
REKLAMA

Siedem lat temu wrócił z pracy we Wrocławiu do Oleśnicy na stanowisko zastępcy komendanta powiatowego straży pożarnej. Po odejściu Jacka Noworyckiego na emeryturę to on będzie kierował pracami powiatowej straży pożarnej. Kim jest Andrzej Fischer?

– Do Szkoły Głównej Służby Pożarniczej w Warszawie obecny zastępca komendanta w powiatowej komendzie, Andrzej Fischer trafił w 1996 roku, zaraz po maturze w I LO. – Namówił mnie brat, który też jest strażakiem i skończył tę uczelnię. Wtedy nie do końca byłem przekonany, czy to dobry krok. Dokonując wyboru pomiędzy Akademią Ekonomiczną a SGSP górę wzięło to, że chciałem po prostu pomagać ludziom – opowiadał kilka la temu Fischer.

Gdy ratuje się ludzkie życie

Już podczas nauki przyszli strażacy praktykują w zawodzie. – Pamiętam pierwszy dzień wykładów. Okazało się, że gdzieś pod Warszawą pali się mokre siano. Prosto z auli zostaliśmy wezwani do pomocy, cały dzień z widłami przekładając to siano na polu – wspominał z uśmiechem. Ale nie tylko takie wydarzenia zapadają w pamięć. – Także podczas studiów zostaliśmy wezwani do wybuchu w wieżowcu. Zdarzenie miało miejsce na trzecim piętrze, były niestety osoby, które poniosły śmierć, a my ratowaliśmy życie dziewczynie mieszkającej kilka pięter wyżej. Okazało się, że została podtruta gazami pożarowymi, które dotarły do jej mieszkania przez wentylację – mówi. – W sytuacjach, gdy trzeba ratować życie, do człowieka dociera, że sam też się naraża. Ma się świadomość tego, czym jest żywioł i jak trudna bywa z nim walka.

Co pozostaje w pamięci?

Po studiach pan Andrzej najpierw pracował w Ośrodku Szkolenia strażaków w Miliczu, gdzie był wykładowcą. Potem trafił do komendy wojewódzkiej, gdzie pracował w wydziale operacyjnym, od 2006 roku jako kierownik stanowiska kierowania Komendy Wojewódzkiej PSP.
-To były lata, w których dużo się w tym zawodzie nauczyłem – mówi. – Myślę, że dużo z tamtego doświadczenia teraz mogę wnieść do oleśnickiej komendy. Mimo, że jestem rodowitym oleśniczaninem, mam świeże spojrzenie z zewnątrz. Myślę, że to pomaga w pracy.

Jakie interwencje pozostały w pamięci Andrzeja Fischera? – Na pewno pożar magazynu gazu w Wierzchowicach w 2002 roku, także powódź w 2010 roku, która dotknęła powiat zgorzelecki. Byłem na miejscu przez tydzień. Na własne oczy mogłem się przekonać, jaki był ogrom tragedii, która dotknęła mieszkańców tych terenów. Dlaczego warto być strażakiem? – Najważniejszym jest to, że pomaga się ludziom, nie ma monotonii, trzeba się nieustannie doskonalić – mówi. – Nawet, jeśli nie ma wyjazdu do zdarzenia, są działania profilaktyczne, prowadzimy szkolenia i ćwiczenia dla siebie i druhów OSP, a także w inny sposób przygotowujemy się do interwencji. Co robi Andrzej Fischer poza pracą? – Mam rodzinę, z którą staram się spędzać jak najwięcej czasu – mówi. – Lubię aktywność fizyczną, turystykę. Podróżuję po Dolnym Śląsku, ale raz w roku staram się wyjechać trochę dalej.

Udostępnij:
REKLAMA
REKLAMA