REKLAMA

Znani mieszkańcy naszego powiatu wspominają swoją maturę

Red | Red
Znani mieszkańcy naszego powiatu wspominają swoją maturę
REKLAMA

Rozpoczęły się egzaminy maturalne. Dla tych, którzy mają je już za sobą to czas wspomnień. O to, jak pamiętają swoje maturalne egzaminy, zapytaliśmy znanych mieszkańców powiatu oleśnickiego.

Paweł Czuliński, burmistrz Twardogóry

Maturę zdawałem w 2010 roku w I Liceum Ogólnokształcącym im. Juliusza Słowackiego w Oleśnicy. Był to rok, kiedy matematyka wróciła po latach, jako przedmiot obowiązkowy. U wielu maturzystów budziło to dodatkowe emocje. Na szczęście lubiłem przedmioty ścisłe. Planowałem zresztą studia na Politechnice Wrocławskiej, na kierunku budownictwo. W tamtym czasie w Polsce panował boom budowlany. Napływało do nas dużo środków unijnych, a Polska intensywnie przygotowywała się do EURO 2012. Na Politechnice progi rekrutacyjne na kierunku budownictwo biły rekordy. Miałem świadomość, że muszę napisać bardzo dobrze, poza językiem polskim i angielskim, rozszerzoną wersję matematyki i fizyki. Czułem dużą presję, wiedziałem o co walczę. Udało się! Dobrze wspominam egzaminy ustne – zawsze lubiłem mówić (śmiech). Choć pamiętam, że przed samym wejściem na salę dreptałem zestresowany w tę i z powrotem po korytarzu. Natomiast najmilej wspominam ostatni etap: czas po maturach… Ze znajomymi nie poszliśmy co prawda na kremówki, ale z całą pewnością skorzystaliśmy z zasłużonego relaksu. W tym miejscu bardzo dziękuję swoim wspaniałym nauczycielom, zarówno z mojego liceum, ale także nauczycielom, którzy pracowali ze mną w gimnazjum i szkole podstawowej. Moja matura to nie tylko mój zapał, ale z pewnością owoc także i waszej wielogodzinnej pracy i cierpliwości.

Edyta Małys-Niczypor, wiceburmistrz Oleśnicy

W tym roku mija 25 lat od mojej matury w I LO w Oleśnicy. Teraz wspominam egzamin dość miło, ale nie będę ukrywać, wtedy stresowałam się bardzo. Najmilej wspominam egzamin z matematyki. Wtedy nie była ona wprawdzie obowiązkowa, ale ja mam ścisły umysł i zdecydowałam się właśnie na maturę z matematyki. Ten egzamin poszedł mi świetnie i pisemnie, i ustnie. Na języku obcym w wersji ustnej troszkę się stresowałam, za to na ustnym polskim stres zjadł mnie całkowicie. Wiedziałam, a nie mogłam mówić. Zdecydowanie zabrakło mi wtedy obycia i pewności siebie. Cóż, każdy ma to za sobą lub przed sobą. Teraz z perspektywy czasu wiem, że było to proste zadanie. Wiem też, że później miałam znacznie więcej trudnych i stresujących sytuacji i jeszcze pewnie wiele przede mną.

Agnieszka Grondowa, polonistka w Szkole Podstawowej Gminy Oleśnica

Moje wspomnienia maturalne to wspólne przygotowania do egzaminów ustnych z przyjaciółkami, które są mi bliskie do dziś. Przyjaźń licealna przetrwała 20 lat. Dziś często wspominamy wspólne chwile i emocje, które towarzyszyły maturalnemu stresowi. Kończyłam liceum ekonomiczne. Dzisiaj z łezką w oku wspominam swoich nauczycieli, którzy bardzo nas wspierali i wspólnie przeżywali nasze rozterki.

Artur Ciosek, wójt gminy Dobroszyce

Od mojej matury minęło jakieś 17 lat. Jestem absolwentem I LO im. Juliusza Słowackiego w Oleśnicy. Przygotowując się do matury byłem przekonany, że to jeden z najtrudniejszych egzaminów, jaki przyszło mi zdawać. Jednak życie kilka razy ten fakt zweryfikowało. Cieszę się, że na swojej drodze spotkałem wielu wspaniałych nauczycieli, którym serdecznie dziękuję  za właściwe przygotowanie. Ciężka praca przez cały okres 4-letniej nauki w liceum wystarczyła do tego, by móc ubiegać się o studia na wymarzonym kierunku. Startując na Uniwersytet Wrocławski na Wydział Matematyki i Informatyki poza egzaminem maturalnym czekał mnie jeszcze egzamin rekrutacyjny. Dopiero skala chętnych na ten sam kierunek sprawiła, że oceny końcowe z przedmiotów, oceny z egzaminu maturalnego oraz wewnętrzny egzamin na uczelni, wszystkie te elementy były istotne przy rekrutacji.  W moim przypadku spośród 1500 chętnych byłem jednym z 200 studentów, którzy się dostali.

Adam Horbacz, przewodniczący Rady Powiatu Oleśnickiego

Egzamin maturalny zdawałem w 1994 roku, jako uczeń technikum w ówczesnym Zespole Szkół Zawodowych w Oleśnicy, czyli popularnej dwudziestce. Bardzo miło wspominam ten czas. Był piękny i słoneczny maj, kwitły kasztany i były duże emocje związane z egzaminem. Maturę pisaliśmy w sali gimnastycznej. Pamiętam chwile przed wejściem na egzamin, giełdę pytań i wątpliwości o to, jakie będą tematy i zadania. Na stole oprócz kanapki, oranżady i kilku zapasowych długopisów stał mały słonik na szczęście. Egzamin pisaliśmy kilka długich godzin. Najważniejsze, że wszystko zakończyło się pozytywnie.

Mateusz Góra, Sky Blue

Co może pójść nie tak na maturze? Budzik, który nie zadzwonił, grypa, która zaatakowała w złym momencie, zadania które nie siadły. Na to wszystko mamy jednak mały wpływ. Ja natomiast na pierwszy egzamin zapomniałem… dowodu osobistego. Nie jestem pewien, czy to z powodu dużego stresu, czy wręcz przeciwnie, przez zbytnie rozluźnienie. Minęło ponad dwadzieścia minut zanim dotarłem do domu i wróciłem do szkoły zgrzany i zziajany. Egzamin był jednak udany, a wszystko później szło już bardzo dobrze. Może z wyjątkiem jeszcze jednego egzaminu, na który… znowu zapomniałem dowodu. Na szczęście tym razem byłem na miejscu autem, więc powrotowi do szkoły nie towarzyszyły krople potu na mojej twarzy. Na końcu wyniki były po mojej myśli i bez problemu dostałem się na kierunek studiów, który wybrałem. To już jednak zupełnie inna historia.

Dariusz Maniak, burmistrz Sycowa

To było całkiem niedawno, maturę zdawałem w 2006 roku w liceum w Sycowie. Najbardziej wspominam to, że na sam koniec zmieniłem zdanie i zamiast języka niemieckiego zdawałem angielski. Do dziś pamiętam, jakie było zamieszanie kiedy dowiedzieliśmy się, że na egzaminie z języka obcego będą grupy, o których nikt nie wiedział. Mój rocznik to też drugi rocznik po wprowadzeniu gimnazjum, tym samym sławna amnestia ministra Giertycha. Maturę zdałem i pamiętam, że byłem zadowolony z wyników. Piękny czas i najdłuższe wakacje w życiu. Trzymam kciuki za wszystkich maturzystów! Połamania pióra!

Anita Markiewicz-Wróbel, radna Gminy Oleśnica

Maturę zdawałam w 2004 r. jako ostatni rocznik przystępujący do tzw. starej matury. Egzamin odbywał się w formie pisemnej i ustnej z dwóch przedmiotów obowiązkowych i jednego wybranego. Nie istniał podział na część podstawową i rozszerzoną. Do ówczesnego egzaminu dojrzałości przystąpiłam na dużej sali gimnastycznej II Liceum Ogólnokształcącego. Czułam, że zrobiłam wszystko co mogłam, aby jak najlepiej się do niego przygotować. Może świadczyć o tym fakt, że przez 4 lata nauki w liceum miałam 100% frekwencji – nie opuściłam żadnego dnia ani godziny lekcyjnej. Niemniej jednak w czasie matur nie obyło się bez stresu. Doskonale pamiętam pierwszy dzień matur pisemnych – z języka polskiego. Losując numerek stolika byłam przekonana, że zasiądę tuż przed komisją egzaminacyjną i tak właśnie się stało. Na szczęście po zapoznaniu się z tematami wiedziałam, że dam sobie radę. Ostatecznie, wypracowanie napisałam na temat: „Obcy wśród swoich” – odwołując się do wybranych tekstów kultury rozważ problem alienacji bohaterów w świecie, w którym przyszło im żyć. Część ustna matury również wiązała się z dużym stresem jednak atmosfera jaką stworzyli nauczyciele II liceum w salach egzaminacyjnych oraz szczęście, które sprzyjało przy losowaniu pytań sprawiło, że dzisiejszy obraz tamtych dni wspominam z uśmiechem. Na moje szczęście wówczas nie było obowiązku zdawania matury z matematyki.

Barbara Krzemińska, działaczka społeczna

Matura rok 1999. Zdawałam język polski i historię. Mieliśmy jeszcze ten luksus ,że mogliśmy nie zdawać matematyki. Wielu jest tzw. „humanistów ” którzy nie wiążą swojej przyszłości z królową nauk. Wychowawcą klasy był wtedy pan Marek Lewandowski. Nie wiem kto bardziej się stresował, my czy wychowawca. Ale mocno trzymał za nas kciuki. Najbardziej zapamiętałam ustny z polskiego. W komisji był mój były wychowawca ze szkoły podstawowej, potem nauczyciel polskiego w liceum a obecnie dyrektor ZSP pan Jacek Stala. Jedno z pytań było nawiązaniem do „Dziadów” a chodziło o konflikt pokoleń. I to chciał usłyszeć egzaminujący. Zadawał dużo pytań. – Baśka, a jakby rodzice nie pozwolili Ci na to czy tamto, to co? Nic!!! Jakoś starałam się nie sprzeciwiać rodzicom, ale żeby być aż tak szczerym przed komisją?!?! Przecież byłam grzeczna! No ale kto mnie wtedy znał najlepiej??? No i jak tu z „aniołka” wydobyć „konflikt pokoleń”?! Pozdrawiam i zdających, i egzaminujących.

 

Udostępnij:
REKLAMA
REKLAMA