REKLAMA

Pomnik Jerzego Bocka nie powstanie? Inicjator jego budowy ostro odpowiada burmistrzowi

Red | Red
Pomnik Jerzego Bocka nie powstanie? Inicjator jego budowy ostro odpowiada burmistrzowi
Przedwczoraj pisaliśmy na portalu o tym, że pojawiła się inicjatywa postawienia pomnika Jerzego Bocka w Oleśnicy. Dziś publikujemy wpis Remigiusza Szczuraszka, jednego z inicjatorów tego przedsięwzięcia. Odniósł się w nim do pisma burmistrza Adama Horbacza w tej sprawie.
REKLAMA

Niedasizm po oleśnicku – czyli gdy urzędowe pismo brzmi jak surowy tekst z Chatu GPT…

Na wstępie: nie mam nic przeciwko Chatowi GPT ani innym AI. Sam z nich korzystam i uważam, że to świetne narzędzia, o ile się je nadzoruje, bo popełniają też błędy. Problem zaczyna się wtedy, gdy oficjalne pismo, które podpisał burmistrz Oleśnicy Adam Horbacz wygląda tak, jakby ktoś wrzucił temat do generatora typu: “napisz negatywną opinię dot. posadowienia pomnika”, skopiował pierwszą wersję z brzegu, niczego nie zweryfikował i przesłał dalej, w tym przypadku do radnych.

Spójrzmy na dwie decyzje dotyczące pomnika Jerzego Bocka przy ul. Kościelnej: decyzję Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków oraz decyzję burmistrza i porównajmy je ze sobą.

Dolnośląski Wojewódzki Konserwator Zabytków pisze wprost, że „wstępnie opiniuje pozytywnie realizację niniejszego zamierzenia” i „akceptuje zaproponowane wymiary i formę pomnika, składającego się z wysokiego cokołu i umieszczonego na nim popiersia”. Dodaje, że wizerunek może być z piaskowca, marmuru lub materiału imitującego te kamienie, a cokół – jasnobrązowy, imitujący marmur lub granit. Do tego standardowe wymagania: pozwolenie, badania archeologiczne itp.

W piśmie burmistrza ta sama treść nagle zmienia się w opowieść o potwornie drogim marmurze i „wysokich standardach detalu i trwałości”, które mają „znacząco podnosić koszty”. Tyle że konserwator dopuszcza tańsze imitacje, właśnie po to, żeby nie windować wydatków. Nasz lokalny rzeźbiarz wycenił mi cały pomnik w podanych wymiarach na ok. 30-35 tys. zł i 3 miesiące pracy. Trudno tu znaleźć logikę – ale jak ma się nie dać to ma się nie dać.

Potem robi się jeszcze dziwniej. W piśmie czytam o „formie rzeźbiarskiej z kamienia o większej kubaturze”, „masywnym obiekcie”, który w wąskiej ulicy i przy lokalu gastronomicznym tworzy „ryzyko konfliktu funkcji”. Przypomnę: mówimy o pomniku ok. 2 m wysokości, na cokole 60×60 cm. Czyli tyle, ile nieco ponad przeciętny wzrost człowieka. A brzmi to tak, jakby Burmistrz opiniował postawienie pomnika wielkości Jezusa ze Świebodzina. Jakoś masywna wiata śmietnikowa , stojąca vis-a-vis po drugiej stronie ulicy nie tworzy ryzyka konfliktu funkcji…

Burmistrz dalej pisze: „pod nawierzchnią w tym kwartale przebiegają liczne sieci (wod.-kan., energetyka, telekomunikacja)”. Tymczasem na mapie uzbrojenia tej działki widać jedną sieć teletechniczną – kabel telekomunikacyjny/światłowód. Nie ma tam ani lasu rur, ani krzyżujących się magistral. Tym samym Burmistrz ewidentnie wprowadza w błąd radnych.

Kulminacją kuriozum jest fragment o „ochronie ekspozycji zabytków sakralnych” i „nowych dominantach, które mogą konkurować z historyczną sylwetą świątyni oraz pierzei”. Na ul. Kościelnej nie ma szeregu „obiektów sakralnych” – jest kościół św. Trójcy w pewnym oddaleniu, a konserwator zabytków, znając dokładnie tę przestrzeń, nie widzi problemu i opiniuje lokalizację pozytywnie. Trzeba naprawdę dużej wyobraźni (albo bardzo mało kontroli nad tekstem), żeby 2-metrowe popiersie na skwerku uznać za dominującą konkurencję dla świątyni. Dlaczego Burmistrz podważa kompetencje Konserwatora Zabytków, czyli organ decyzyjny, który zaopiniował pozytywnie? Na jakiej podstawie są wysnute te teorie? Bardzo mnie to dziwi, ponieważ byłem u Pana Adama na konsultacjach w sprawie tego pomnika. Omówiliśmy cały proces i zostawiłem kopię dokumentów do przejrzenia. Osobne spotkanie w tej sprawie miał też radny Dawid Galik, więc nie ma opcji, by Pan Burmistrz był niedoinformowany.

W piśmie pojawia się „zasada komplementarności upamiętnień” i stwierdzenie, że Jerzy Bock „już został uhonorowany” ulicą, więc kolejny sposób upamiętnienia w ścisłym centrum może być „niepożądanym precedensem”. Gdyby brać to serio, to trzeba by zacząć dyskutować, czy w takim razie pomniki osób mających swoje ulice – jak Chopin czy Cieszyński – też były „przesadą” i wyrzucaniem pieniędzy w błoto. Przy okazji znowu wspomniano wyimaginowaną dominantę…

Na koniec w piśmie pojawia się jeszcze wątek zupełnie z innej bajki – pomnik niepodległościowy na Placu Zwycięstwa. Sam pomysł uważam za ważny i potrzebny, bo o takim upamiętnieniu w Oleśnicy mówimy od lat. Problem w tym, że zostaje on użyty jak taran, żeby uzasadnić odrzucenie pomnika Jerzego Bocka. Zamiast rozmawiać rzeczowo – gdyż i przy tym pomyśle jesteśmy otwarci na współpracę- to mamy sytuację, w której promując jedną ideę, Burmistrz de facto usilnie bombarduje inną. To nie jest wybór „albo Bock, albo pomnik na Placu Zwycięstwa”. To jest sztuczne ustawienie tych dwóch pomysłów przeciwko sobie, tylko po to, by łatwiej było powiedzieć: „tego akurat się nie da”.

Niestety mam bardzo silne wrażenie, że to pismo wygląda jak zlepek zdań wygenerowanych przez jakiś model AI, które nikt porządnie nie skonfrontował ani z opinią konserwatora, ani z mapą geodezyjną, ani z realną skalą pomnika. Nie mam pretensji do samej technologii – ale do tego, że urzędowe stanowisko miasta może być oparte na tak kuriozalnym tekście, który nie przechodzi podstawowego testu logiki i faktów. Niestety to jest kompromitacja Urzędu Miasta po całej linii, bo tu nie chodzi o to, czy ktoś lubi Jerzego Bocka, czy nie. Chodzi o standard pracy urzędu. Dziś w ten sposób „uwala się” projekt małego pomnika i to z pozytywną opinią konserwatora. Jutro tak samo można zatrzymać każdą inną inwestycję, jeśli zamiast rzetelnej analizy będzie się bezrefleksyjnie kopiować to, co ładnie brzmi na ekranie jako wygenerowana opinia negatywna…

Remigiusz Szczuraszek

Udostępnij:
REKLAMA
REKLAMA