74-latek od miesięcy mieszka w busie nad oleśnickimi stawami
Jeszcze niedawno miał dach nad głową – dom, w którym spędził wiele lat. Jak opowiada, przepisał go swojej partnerce, ustanawiając przy tym dożywocie dla siebie. Miał być to spokojny etap życia, jednak – jak mówi – sytuacja diametralnie się zmieniła. Kobieta oskarżyła go o przemoc, czemu pan Wiesław stanowczo zaprzecza. Na mocy decyzji sądu mężczyzna otrzymał zakaz zbliżania się do partnerki i jej posesji.
– Nie zrobiłem nic złego. Straciłem wszystko – dom, spokój i poczucie bezpieczeństwa. Teraz czekam tylko na sprawiedliwość – mówi ze łzami w oczach.
Początkowo próbował mieszkać w przyczepie w swojej miejscowości, ale – jak twierdzi – nie czuł się tam bezpiecznie. Dlatego przeniósł się do Oleśnicy, na parking przy stawach. Tam, w zaparkowanym busie, mieszka razem ze swoim owczarkiem niemieckim Dragonem.

Pies to jego największy skarb i jedyny towarzysz. – Dwa razy próbowano się go pozbyć – raz został przywiązany do bramy schroniska w Boguszycach, potem przy płocie naszego domu. Ale ja go odzyskałem i nigdy nie oddam – mówi stanowczo.
Pan Wiesław ma niewielką emeryturę, która nie pozwala mu na wynajęcie pokoju. Nie chce też korzystać ze schroniska, bo nie rozstanie się z psem. Mimo trudnych warunków nie prosi o pomoc.
Jego obecność nie umknęła spacerującym po parku mieszkańcom Oleśnicy. Wielu z nich podchodzi do niego z życzliwością – zagadują, przynoszą jedzenie, karmę dla psa, ciepłą herbatę. – Ludzie są dobrzy. Czasem ktoś się zatrzyma, zapyta, czy czegoś nie potrzeba. To daje siłę, żeby przetrwać kolejny dzień – dodaje wzruszony.
Mężczyzna wierzy, że jego historia znajdzie szczęśliwe zakończenie. W styczniu do sądu trafił jego wniosek o cofnięcie aktu notarialnego, na mocy którego utracił dom. Czeka na rozstrzygnięcie.
– Marzę tylko o jednym – żeby wrócić do domu. To całe moje życie – mówi cicho, głaszcząc Dragona po głowie. O sprawę pana Wiesława zapytaliśmy oleśnickie służby. Do tematu wrócimy.