REKLAMA

Społecznik ostrzega przed „betonozą”, miasto odpowiada: to tylko cięcia sanitarne

Red | Red
Społecznik ostrzega przed „betonozą”, miasto odpowiada: to tylko cięcia sanitarne
Kilka dni temu pisaliśmy o apelu oleśnickiego społecznika Wiesława Mazurkiewicza, który w swojej wypowiedzi ostrzegał przed kolejnym przykładem tzw. betonozy. Tym razem chodzi o fragment dawnego parku, w którym – jak twierdzi – zieleń ustępuje miejsca inwestycjom mieszkaniowym. Pytania w tej sprawie zadaliśmy miejskim urzędnikom.
REKLAMA

Kilka dni temu pisaliśmy o apelu oleśnickiego społecznika Wiesława Mazurkiewicza, który w swojej wypowiedzi ostrzegał przed kolejnym przykładem tzw. betonozy. Tym razem chodzi o fragment dawnego parku, w którym – jak twierdzi – zieleń ustępuje miejsca inwestycjom mieszkaniowym.

– Zawsze ten sam schemat działania w tzw. „betonozie”. Park przedwojenny, z główną aleją spacerową, porośniętą najpiękniejszymi okazami drzew. Aleja położona przy planowanych terenach pod zabudowę, na skarpie. Poniżej – teren podmokły, przy rzece, którego zabudować nie można. I właśnie ta główna aleja parkowa, położona wyżej, w ochronie już nie jest – mówił Mazurkiewicz. Według aktywisty, w miejskich planach zagospodarowania przestrzennego teren podmokły został objęty ochroną, natomiast aleja parkowa – nie. Pozwala to, jego zdaniem, na działania, które z punktu widzenia ochrony przyrody są szkodliwe: brukowanie alejek, montaż latarni czy nawet wycinkę drzew/ – Chociaż był tam piękny park, to tę aleję przy terenach pod zabudowę w ochronie pominięto. Można ją wybrukować, zabetonować, zamontować latarnie, niszcząc drzewa. Zmiany zagospodarowania w tzw. „betonozie” zawsze są planowane na korzyść betonu i wyciśnięcia z każdego metra kasy – podkreśla.

Mazurkiewicz zwraca uwagę, że w praktyce park przestaje pełnić swoją funkcję rekreacyjną i przyrodniczą, a staje się jedynie „zielonym tłem” dla nowych inwestycji. – W oleśnickim planowaniu ważne jest to, że aleja może posłużyć w ciągu komunikacyjnym przyszłego osiedla. Drzewa, park są drugoplanowe. Ważny jest suchy metr – możliwy do zabudowy lub wykorzystania. Teren zielony tylko podnosi cenę miejsca zabudowy – dodaje.

Jak opisuje aktywista, schemat wygląda zawsze podobnie: inwestor planuje osiedle, projektuje dom przy domu, a gdy zabraknie miejsca – zabudowa „rozlewa się” aż po aleję parkową. Urzędnicy, jak twierdzi Mazurkiewicz, nie protestują. – Projekt trafia do urzędu, a w nim urzędnik drapie się po głowie i podpisuje zgodę – kasa jest kasa. Gdy blok przy alei zostaje wybudowany, okazuje się, że parkowe drzewa zacieniają balkony i okna. Coś trzeba z nimi zrobić… – opisuje ironicznie.

Podczas jednego ze spacerów społecznik zauważył na drzewach znaki – jego zdaniem zapowiedź kolejnych działań przygotowawczych pod wycinkę. – Tak jak pisałem w pierwszym zdaniu… Zdziwicie się, to nie jedyny apartamentowiec w dawnym parku. Za kilka lat aleja parkowa nie będzie przypominać parkowej, tylko osiedlową. To właśnie oleśnicka betonoza – mówi z goryczą.

„To cięcia sanitarne”

Pytania o tę kwestię zadaliśmy oleśnickim urzędnikom. – Miasto dokonuje systematycznie przeglądu drzew i krzewów w parkach. Robimy to na podstawie opinii dendrologicznych. Nie wnosiliśmy o wycinkę drzew w rejonie nowego osiedla przy „Wodociągach” – mówi Marzena Graczyk z Urzędu Miasta Oleśnicy. -Będą tam prowadzone obecnie wyłącznie cięcia sanitarne wskazane w wykonanej inwentaryzacji drzew i operacie dendrologicznym. Cięcia sanitarne będą wykonane zgodnie z przepisami prawa, sztuką ogrodniczą i leśną, pod nadzorem uprawnionej osoby.

Urzędniczka dodaje, że z operatu wynika, iż na tym terenie znajduje się 17 drzew, zakwalifikowanych przez dendrologa do usunięcia, między innymi ze względu na wypróchnienie pnia, stan obumarły, wychył pnia, stan zamierający czy przygłuch (w terminologii leśnej drzewo pod okapem wyższych sąsiadów, osłabione bądź usychające). – Jeśli chodzi o wycinkę, operat jest analizowany, Miasto będzie na pewno musiało wystąpić o wycinkę drzew zagrażających ze względu na swój stan bezpieczeństwu spacerowiczów – dodaje Graczyk. – Jesteśmy także w kontakcie z Nadleśnictwem, w tym tygodniu mamy zaplanowany przegląd „Wodociągów” właśnie z leśnikiem. Wiele znajdujących się w tym nieco dzikim parku-lesie drzew jest w złym stanie. Gdyby była to puszcza niedostępna dla mieszkańców, stare czy chore drzewa mogłyby naturalnie obumrzeć, a ich wywroty nikomu by nie zaszkodziły. Ale to miejski teren przeznaczony dla spacerowiczów i rowerzystów i musimy zadbać o ich bezpieczeństwo – mówi.

Udostępnij:
REKLAMA
REKLAMA