Organizatorki protestów w Oleśnicy - Laura Kwoczała i Rienka Kasperowicz - w towarzystwie posłanki Małgorzaty Tracz odniosły się do sprawy wezwań na przesłuchania, które otrzymały oleśniczanki.
Rienka Kasperowicz i Laura Kwoczała mówiły o tym, że są szykanowane w anonimowych komentarzach, że niesłusznie przypisano im zniszczenie zabytku. Przypomniały o zniszczonych witrynach u jednej z organizatorek i radnego Roberta Sarna. – Solidaryzowaliśmy się z Warszawą, solidaryzowaliśmy się też z innymi miastami. O zgłoszeniu nas do prokuratury wiedziałyśmy, ale nie spodziewałyśmy się, że ruszy śledztwo – mówiła Laura.
– Nigdy wcześniej nie widziałam takiej mobilizacji w Oleśnicy, a teraz my możemy pójść za to do więzienia – mówiła Rienka. – Zarzuty są wyłącznie po to, by dać nam nauczkę, by młode kobiety znały swoje miejsce w szeregu.
– Laura, Rienka, Barbara mogą być pierwszymi ofiarami represji – mówiła Małgorzata Tracz. – Dziewczyny z Oleśnicy są wzywane w ramach świadków. To stary, jak świat wybieg, żeby wezwać kogoś na świadka, żeby wymusić zeznania, a potem postawić zarzuty. Mamy zapewnienie, że Biuro Rzecznika Praw Człowieka będzie się temu przyglądać. Dziewczyny mają też pomoc prawnika Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
Oleśniczanie skrytykowały też fakt nieprocedowania przez Radę Miasta Oleśnicy stanowiska w sprawie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. – Nie przekonuje nas zapewnienie, że będzie to miało miejsce w grudniu. My tego wsparcia potrzebujemy teraz – mówiła Rienka Kasperowicz.