Profesor Krzysztof Simon ordynator oddziału zakaźnego szpitala przy ul. Koszarowej we Wrocławiu zdumiony jest reakcją premiera i informacjami jakoby w Polsce miała spadać liczba zakażonych koronawirusem.
W rozmowie z dziennikarzem prtalu GazetaWroclawska.pl profesor powiedział, że jest oszołomiony ogłoszoną przez premiera Mateusza Morawieckiego decyzję o zniesieniu nakazu noszenia maseczek oraz limitów obowiązujących w sklepach czy kościołach. Profesor Simon jest ordynatorem oddziału zakaźnego szpitala przy ul. Koszarowej we Wrocławiu. To pod jego okiem leczone są osoby najciężej przechodzące zakażenie koronawirusem. Ordynator nie wierzył własnym uszom, gdy słuchał dziś premiera i ministra zdrowia o malejącej liczbie zakażeń.
– U nas liczba zakażeń się nie zmniejsza. Dziś zabrakło mi miejsc na intensywnej terapii. Mam tylko kilka rezerwowych, ale i te się pewnie zapełnią – mówi portalowi GazetaWroclawska.pl Krzysztof Simon. Już w poniedziałek, gdy rzecznik ministerstwa zdrowia tryumfalnie ogłaszał na konferencji prasowej, że w ciągu doby w Polsce nie zmarł nikt zakażony koronawirusem, szpital z Koszarowej sygnalizował że prawda jest zupełnie inna. Bo tylko w tym szpitalu zmarło wówczas czterech pacjentów. W kolejnych dniach dwóch następnych. Ministerstwo dotąd poinformowało oficjalnie tylko o jednym z tych zgonów.
Krzysztof Simon dodaje, że poluzowanie reżimów – na przykład w restauracjach – może spowodować gwałtowny nawrót epidemii. – Obym się mylił – dodaje. I przypomina włoski scenariusz, gdzie niezbyt poważne podejście do pierwszych informacji o zakażeniach koronawirusem spowodowało dramat i potężny wzrost liczby chorych oraz przypadków śmiertelnych.