Pandemia koronawirusa zatrzymała życie sportowe w Oleśnicy i okolicy. Sprawdziliśmy dla Was jak funkcjonują kluby i zawodnicy podczas tego trudnego czasu.
– Wydaje mi, że rozgrywki Ekstraklasy i 1.ligi na pewno zostaną dokończone. Tutaj decydujący czynnik to prawa telewizyjne, choć terminów nadal brak. Niestety, wydaje mi się, że wiele klubów upadnie lub wycofa się z rozgrywek – komentuje Grzegorz Graf, obecnie trener w Pogoni Oleśnica.
– O nasz klub jestem spokojny. Wszyscy jesteśmy zjednoczeni i solidarni, a nasz prezes ma głowę na karku. Chcemy jak najszybciej wrócić na boisko – przyznaje Graf.
Mimo ograniczonych możliwości treningu cały czas o swoją formę dba Julia Mularczyk. Oleśniczanka rozgrywająca znakomity sezon na boiskach Ekstraligi kobiet tak ocenia obecną sytuację. – Ja odnajduje się dobrze. Uważam, że teraz jest bardzo dobry moment, aby pracować nad swoimi słabościami, poprawiać wiele elementów oraz doskonalić to w czym jest się mocnym. Doceniam to, że mam sprzęt, ogród, gdzie mogę spokojnie realizować treningi, bo osoby mieszkające w bloku mają z tym naprawdę problem i muszą jeszcze bardziej kombinować – mówi reprezentantka AZS-u Wrocław.
Julia, przede wszystkim apeluje, aby maksymalnie postawić na rozwój i udoskonalanie swojego warsztatu. – Tak naprawdę to już zależy od charakteru i osoby, bo jeżeli ktoś się poddał to znaczy, że nie zależy mu na tym w stu procentach. Można naprawdę zrobić wiele, ale trzeba tego chcieć, trzeba wstawać codziennie i myśleć o lepszym jutrze i oby to wszystko jak najszybciej się skończyło – podkreśla oleśniczanka.
Do momentu wybuchu epidemii znakomity sezon miał Dąb Dobroszyce. Po 13. kolejkach, III grupy wrocławskiej A-klasy zespół uzbierał 29 punktów i z jednym oczkiem straty zajmował pozycję wicelidera.
– Mamy naprawdę znakomity młody zespół, który dodatkowo wspiera kilku doświadczonych graczy. Jak widać stworzyliśmy wspaniałą atmosferę i według mnie to właśnie ona przyniosła te wyniki bardziej niż styl gry. Cały czas jesteśmy w kontakcie z trenerami i kolegami z drużyny – zaznacza Michał Zięba, wyróżniająca się postać Dębu.
Zięba mówi także, że współpraca na linii klub – wójt gminy Dobroszyce układa się znakomicie i ma nadzieję, że mimo pandemii znajdą się środki na funkcjonowanie klubu w przyszłości.
– Na poziomie amatorskim uważam, że ten sezon powinien zostać anulowany. Rozgrywki powinny zostać wznowione w nowym systemie. Silne kluby będą mogły udowodnić swoją pozycję, a słabsze dostać drugą szansę. Wiem że to mocno dyskusyjne, ale tak uważam – opiniuje Graf.
– Ciężko dokończyć sezon po takiej przerwie, bo będzie brakować zgrania. Poza tym obecnie są inne priorytety. Sport odszedł na dalszy tor. Zawodnicy i zawodniczki muszą być jednak przygotowani na każdy scenariusz – tonuje nastroje Mularczyk.
Swoim zdaniem podzielił się z nami także Grzegorz Marciniak, który ostatnio odpowiada za sportową organizacje pracy w hali OKR ATOL, wcześniej trener wielu klubów, najbliżej związany z Widawą Bierutów .
– Moim skromnym zdaniem rozgrywki piłkarskie nie zostaną dokończone. Anulowałbym sezon 2019/20 i zaczął rozgrywki 2020/21, kiedy będzie to możliwe. Zawodnicy nie trenują, nie mają styczności z piłką. Myślę, że już w lipcu lub sierpniu będą mogli wrócić do zajęć, a we wrześniu rozpocząć grę – dodaje bierutowianin.
– Uważam , że do zajęć z futbolówką wrócimy tylko w formie treningów oraz sparingów. Sezon pozostanie niedokończony – uważa reprezentant Dębu, Michał Zięba.
Co czeka boks i jak wyglądają obecnie treningi, zapytaliśmy Marka Matyję z KnockOut Promotions.
– Każdego dnia wstaję i wykonuję swój trening według planu zmodyfikowanego pod moje możliwości. Staram się trenować gdzie się da – mówi wychowanek Orła Oleśnica.
Matyja musiał zawiesić funkcjonowanie klubu Maximus Wrocław, którego nie tak dawno został prezesem. Powody oczywiście takie same co przy okazji innych zakazów związanych z koronawirusem.
– Nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak będzie wyglądał świat boksu po epidemii. Pewnie pierwsze gale będą odbywać się na mniejszą skalę i bez udziału publiczności, potem stopniowo powinno się to normalizować. Jedno jest pewne – na tej sytuacji najbardziej finansowo stracą zawodnicy, o czym już mocno informują nas środowiska promotorów – podkreśla bez ogródek Matyja.
Marek Matyja nie „rzuca” jednak ręcznika. – Nikt nam nie mówił, że będzie łatwo. Świat boksu stanął, ale mnie życie przyzwyczaiło, że trzeba walczyć o swoje marzenia!