- Kto podnosi śluzę na Kruczej - zastanawia się oleśniczanin Wiesław Mazurkiewicz i relacjonuje zdarzenie z wczoraj.
– Rzeka Oleśnica to nie woda z kranu, którą pokierujemy raz jedną, raz inną rurą. Staw na Kruczej nie jest po to, aby co chwilę go osuszać i napełniać wodą – nie bez powodu Urząd Miasta Oleśnicy zleca ekspertyzę ekologiczną stawu – pisze pan Wiesław. – Od czasu kiedy media oleśnickie nagłośniły sprawę podnoszenia śluzy i jej przypuszczalne powody, tym samym osuszaniu stawu i głównego koryta rzeki, sytuacja się poprawiła – jednak nie na długo.
– Sylwia Urbanek przyłapała dwie osoby na podnoszeniu tamy, krzyknęła i osoby te uciekły. Niedawno śluza została całkowicie podniesiona, dzwoniłem w tej sprawie do Nadzoru Wodnego. Chcieliśmy kupić porządną kłódkę hartowaną i prosiłem o zblokowanie przekładni, kierownik był zdenerwowany, najbardziej moimi pomysłami – relacjonuje oleśniczanin. – Śluza została zamknięta na tą samą kłódkę, która wisiała przed jej otwarciem?
Wczoraj pani Sylwia Urbanek po raz kolejny przyłapała dwie osoby z narzędziami na otwieraniu śluzy. – Przyjechali nieoznakowanym samochodem, więc łatwo było zrobić zdjęcie tablic rejestracyjnych i samych osób. Sytuacja stała się nerwowa kiedy Sylwia chciała dzwonić na policję – opowiada oleśniczanin. – Osoby, które podnosiły śluzę, wiedząc o zamiarach i zdjęciach nerwowo dzwoniły. W kilku minut przyjechał kierownik nadzoru wodnego, powiadomił że zamknie za pewien czas śluzę. W tej chwili rzeka po raz kolejny została przekserowana innym kanałem. Staw w bardzo szybkim tempie traci wodę – opisuje sytuację. – Rura, która zasilała staw w wodę stała się odpływem, którym ryby uciekają do rzeki. Naprawdę trudno mi jest zrozumieć takie działania. Wyjaśniano mi, że woda do kanału trafia burzowa, mieszana tylko z niewielką wodą przedostającą się przez zamknięta śluzę. Poziom wody w stawie powinien być stały, regulowany zastawkami.