Dane dotyczące miejskiej dotacji udzielanej prywatnym przedszkolom w 2017 i 2018 roku przedstawiła Sylwia Sendek, właścicielka przedszkola U Kubusia Puchatka. – Gdyby chodziło o 10 zł, o które rzekomo ma być zmniejszona miejska dotacja, nie zabierałybyśmy w ogóle głosu i nie prosili o wsparcie – mówiła, podkreślając, że kilka lat temu właściciele prywatnych placówek zgodzili się obniżyć czesne ponieważ rada miasta poprzedniej kadencji zdecydowała o podwyższeniu dotacji z 75 do 95 procent. – Potem obniżono ją do 85 procent, a my i tak nie zmienialiśmy czesnego, bo zadeklarowaliśmy to miastu – mówiła Sylwia Sendek. – Teraz nie będziemy mieć wyjścia. Koszty rosną z miesiąca na miesiąc. Tak samo, jak w publicznych przedszkolach.
Ustawa zakłada, że prywatne placówki otrzymują minimum 75 procent miesięcznego utrzymania dziecka w publicznej placówce. Miasto tłumaczy, że właśnie w 2019 roku w znaczący sposób wzrosną koszty utrzymania publicznych przedszkoli, a wpływ na to ma m.in. 5-procentowa podwyżka pensji dla nauczycieli zatwierdzona jeszcze w poprzedniej kadencji, wzrost minimalnego wynagrodzenia dla pracowników samorządowych oraz zwiększone dodatki za wychowawstwo i dodatki funkcyjne. – Biorąc pod uwagę te kwestie oraz fakt, że dotacja zmniejszy się z 85 do 75 procent, kwota 10, 46 zł, o której mówimy jest jak najbardziej prawdziwe – mówił Czarnecki.
Wiadomo także, że 150 dzieci spośród ponad 500 uczęszczających do prywatnych placówek to mieszkańcy innych gmin. Samorządy zwracają Oleśnicy koszty ich utrzymania w przedszkolach działających na terenie miasta, ale do wysokości dotacji, która obowiązuje w miejscu zamieszkania dziecka. Jeśli więc dotacja u naszych sąsiadów wynosi 75 procent, a Oleśnica dotuje przedszkole 85-procentową dotacją, brakujące dziesięć procent za dziecko spoza naszego miasta pokrywa oleśnicki podatnik. To – zdaniem przedstawicieli miasta – także ma wpływ na propozycję zmian w uchwale.
W spotkaniu brali udział radni z obu obozów rządzących miastem. Wśród nich był także były burmistrz, a obecnie radny miejski Michał Kołaciński. Jego zdaniem koszty w przedszkolach publicznych można próbować zmniejszać.
– Na przykład rezygnując z bieżących remontów w placówkach, starszych nauczycieli wysyłając na emerytury, a zatrudniając młodszych – mówił Michał Kołaciński, twierdząc, że to hipotetyczne rozwiązania. Jego zdaniem z obniżką dotacji należałoby poczekać do czerwca. O to także wnioskowali właściciele prywatnych placówek, chociaż radny Marek Czarnecki tłumaczył kilka razy, że niewielki spadek dotacji nie musi być powodem do zmiany wysokości czesnego w ciągu roku szkolnego.
Projekt uchwały trafi na obrady miejskiego samorządu 28 grudnia.